Scena I
Dziewczyna I – Mężczyzna, fatalna pomyłka bogów…
Dziewczyna II - Leniwe, do roboty niezdatne, cech pasożytniczych nawet nie ukrywa, a przy tym z reguły posiada wdzięk, czym nas ogłusza ostatecznie. Głupiejemy i pracujemy na takiego, od ust sobie odejmując każdą parę rajstop i każdego fryzjera, on zaś lata beztrosko po świecie. Wraca do domu nie wiadomo kiedy, ząbki do nas wyszczerzy, pocałunkiem zamknie awanturujące się usteczka, po czym z gracją poprosi o nową koszulkę, nowy krawacik, nowy garniturek i ze smętnym westchnieniem wyzna, że ze wspólnego urlopu na Lazurowym Wybrzeżu nici, bo on nie ma pieniędzy. Ogłupiona kobieta natychmiast zapewni, że ona ma i zapożyczy się na śmierć, a kochasia ufetuje. Słusznie zostaje ukarana.
Dziewczyna III – Właśnie po co on jest nam potrzebny? Chyba po to, bo chce…
Dziewczyna IV - Wracać do domu, gdzie jest posprzątane, a brudne koszule w postaci upranej same wróciły do szafy. Po drodze przyszyły sobie guziki
Wracać do domu, gdzie przed nosem pojawi się posiłek na talerzach.
Mieć pełną obsługę w razie grypy, kataru i niedyspozycji gastrycznych.
Żeby ktoś wyczyścił samochód wewnątrz bez dodatkowych kosztów.
Żeby ktoś go podziwiał i wielbił.
Mieć na kim rozładować stres, wyniesiony z miejsca pracy.
Dziewczyna V – Nie musieć myć po sobie wanny. Mieć święty spokój.
Dziewczyna VI – No to po co, on kobiecie…?
Dziewczyna I - Nie umie być samowystarczalna finansowo i potrzebny jej ktoś drugi, żeby też zarabiał Kontakty, wtyczki, gniazdka i oprawki do żarówek zatruwają jej życie.
Ktoś musi nosić ciężkie rzeczy.
Dziewczyna II – Nie będzie sama latała po knajpach, dansingach, balach i przyjęciach u znajomych
Dziewczyna III – Do kogoś musi gadać.
Dla kogoś musi wyglądać.
Chce mieć dzieci zaopatrzone w tatusia.
Dziewczyna IV – Z tych wszystkich, a także innych powodów mężczyzna jest dla niej niezbędnym składnikiem życia i wszystko zrobi, żeby go posiadać. Nie ma zatem wielkiego znaczenia, jaki będzie, chociaż lepiej, żeby któreś z powyższych postulatów spełniał.
Dziewczyna V – Piękny, czy nie piękny, ale nam się podoba.
My jemu również. Nawet nas kocha.
Zdrowy, nie kwęka, zjeść może wszystko i nic mu nie szkodzi.
Dziewczyna VI – Lubi dzieci, szczególnie własne.
Nie przejawia żadnych zwyrodnień, ani zboczeń.
Pielęgnuje nas w chorobie lepiej, niż najczulsza matka.
Dziewczyna I – Oj, dobrze już, dobrze! Czy ja mówię, że takie coś istnieje?
Takie coś jednej kobiecie kiedyś się przyśniło i obudziwszy się, wybuchnęła gorzkim i żałosnym szlochem.
Opowiedziała sen przyjaciółkom. Też się popłakały.
Dziewczyna II – Ogólnie mówiąc, mężczyźni nie doceniają kobiet!
Scena II
Chłopiec I – Akurat… Niegdyś sylfida, obecnie utyła jak potwór i myjąc nogi, strasznie sapie.
Zestarzała się nie do pojęcia, oblicze ma w zmarszczkach
Po domu chodzi rozczochrana, w starym szlafroku, powłócząc rannymi kapciami. Silnie przydeptanymi.
Chłopiec II - W gruncie rzeczy nigdy nie umiała dobrze gotować, a ile w końcu można wytrzymać paskudnego żarcia.
Awanturuje się, narzeka i jazgocze ogólnie.
Narzeka, jazgocze i wyraża pretensje względnie opowiada co śniło się sąsiadce z pierwszego piętra zawsze wtedy, kiedy normalny człowiek:
ogląda mistrzostwa świata w piłce nożnej, w których doszliśmy do finału,
trzyma wędkę, a wielka ryba chodzi mu koło przynęty,
wreszcie chce spokojnie przeczytać gazetę,
właśnie błogo zasypia,
Chłopiec IV - wraca do domu cholernie głodny i zamiast konkretu na talerzu otrzymuje strawę duchową, świdrującą w uszach,
rozmawia przez telefon z kimś ważnym, kogo nareszcie udało mu się złapać,
Chłopiec I - Trwoni jego pieniądze w sposób, budzący powszechną zgrozę i zawiść.
Zdobywszy wykształcenie i zrobiwszy karierę, przewyższa mężczyznę tak, że nie da się tego ukryć, mimo największych wysiłków.
Nie zdobywszy niczego, pomiata nim tak, że nie da się tego ukryć, mimo itd.
Chłopiec II - Prezentuje kompromitującą głupotę.
Prezentuje kompromitującą inteligencję.
Dłubie w zębach, które z upływem czasu, straciły swoją jakość pierwszą.
Chłopiec IV - Z energią protestuje przeciwko układaniu się do snu na kanapie w zabłoconych butach.
Sama kładzie się do snu na kanapie w zabłoconych butach, ale to już byłoby monstrum wszechświata, bo żadna kobieta, czegoś takiego nie uczyniła od zarania dziejów.
Wszyscy śpiewają – „Adela już zakłada suknię cienką…” (z repertuaru Igi Cembrzyńskiej i Bogdana Łazuki)
Scena III
Dziewczyna I - A przecież i tak ich kochamy…
Dziewczyna II - Postępować z nim należy rozmaicie, zależnie od punktu , do którego pasuje. Jedna jest tylko cecha, wspólna wszystkim, mianowicie chcą jeść.
Kochają jeść.
Niekiedy kochają także kobietę, ale to już wyjątkowa łaska boska. Nigdy jednakże nie kochają jej bardziej, niż jeść.
Dziewczyna III – Nie ma na świecie takiego mężczyzny, który nie poczułby ciepłego drgnięcia w sercu, gdyby kobieta, pozornie niezaangażowana uczuciowo i nie żywiąca wobec niego żadnych złych zamiarów, postawiła przed nim: - bażanta
Dziewczyna IV – gotowe śniadanko, złożone z bułeczek, jajeczek, szyneczki, kawki serka i jabłek w cieście. - pierogów własnej roboty (pod warunkiem że umie gotować) - byle czego, ale na białym obrusiku, talerzykach i w kryształowych kieliszkach, kieliszkach dodatkiem świec i kwiatów. (Te ostatnie nie do jedzenia) - befsztyka z cebulką, idealnie wysmażonego. - michy makaronu ze skwarkami i serem - tortu ponczowego bitą śmietaną - ogólnie biorąc, doskonałego żarcia podbudowanego doskonałym alkoholem, i nie na gazecie.
Dziewczyna V – Ze smutną prawdą jednakże musimy się pogodzić. Własne zwierzę należy karmić i jest to siła wyższa. Nie karmione, zdycha, albo ucieka do dobrych ludzi.
Zespół wokalny: „Siedzieliśmy jak w kinie…” (z repertuaru Sławy Przybylskiej)
Scena IV
Dziewczyna I - Ze wszystkiego wyraźnie wynika, że współżycie z mężczyzną, to nie żadne śmichy chichy, tylko ciężka praca. Kobiety jednakże w tej dziedzinie posiadają instynkt pierwotny i olbrzymią inwencję i jeśli nie osiągają zawsze pożądanych rezultatów, to tylko dlatego, że im się nie chce. Albo też wybrały sobie niewłaściwego mężczyznę.
Dziewczyna II - Miłość powoduje, że przyszycie mu guzika do marynarki wydaje nam się szczęściem niebiańskim, że zupkę dla niego zaprawiamy własnym sercem, że upojenie w nas budzą:
- jego kurteczka, wisząca na oparciu krzesła, - zastarzały i nie do usunięcia smród smród jego fajki, - popiół z tejże fajki, znajdywany wszędzie:
w maśle
w kwiatkach
w maszynie do pisania
na każdym dywanie
na każdym obrusie
na wszystkich talerzykach i spodeczkach i w ogóle gdzie popadnie - jego nieznośne chrapanie
w łóżku
przed telewizorem
w podróży pociągiem
a już najgorsze w samolocie
Dziewczyna IV – jego poranne pienia w łazience przy goleniu - jego zabłocone buty, o które potykamy się, wchodząc do mieszkania - jego wszystkie błędy i głupkowate pomyłki. - oraz fakt, że w celu zaparzenia herbaty sypie ją do czajnika, nalewa zimnej wody z kranu i stawia to na ogniu
…że jego wstrętna morda dla nas jest piękna, że jego łysina rozczula nas do łez, że w jego rozkudłanej brodzie widzimy skarby Sezamu…
Dziewczyna V – Miłość bowiem ma to do siebie, że upiększa wszystko, co jej pod rękę wpadnie, z ukochaną osobą na czele.
O ukochanej osobie myślimy tkliwie: „Jak on ślicznie pluje!”
Dziewczyna VI – Kochać go zatem, może i nie kochamy, ale stracić nie Chcemy. Musimy zatem opanować naszą niemiłość i z uwag w rodzaju:
- Znów zostawiłeś zachlapaną podłogę w łazience! - Jak te buty ustawiasz, znów na środku przedpokoju! - Kowalski zarobić potrafi, ale przecież nie taka niedojda, jak ty! - Lepiej nawet nie zaczynaj, bo i tak nic z tego nie będzie. - Ucisz ten cholerny telewizor, ty głuchy chyba jesteś?! - Z tobą tańczyć? To już wolę z hipopotamem. - Jak ty jedziesz, kto ci dał prawo jazdy?! Chyba dał ci Steve Wonder - Już jak ty co załatwisz… - Idiotę z siebie robisz na każdym przyjęciu!
Zespół wokalny: „Mrówka i słoń” (z repertuaru Anny Szałapak) Scena V
Dziewczyna V – Największym nieszczęściem kobiet stało się równouprawnienie
Biologia, niestety, nie poszła z postępem. Opór jakiś głupi stawiła, ludzie swoje, a ona swoje i nikt jej nijak nie może dać rady.
Dziewczyna VI – Z niesmakiem należy stwierdzić, że nadal tylko kobiety rodzą dzieci, a w dodatku karmią je własną piersią i żaden chłop się za to nie łapie. Żaden także nie rwie się entuzjastycznie do zajęć, przez całe wieki uważanych za damskie. Jedyna katusze, jakie sobie dobrowolnie zadają, to trwała ondulacja, a i tak gdzie tej dzisiejszej, zimnej, do dawnej, robionej na gorąco!
Jedna pani powiedziała kiedyś, że chodzi do fryzjera i robi trwałą wyłącznie po to, żeby przeżyć nieziemską błogość błogość chwili zdejmowania owych gorących blach z głowy.
Dziewczyna I – Kobiety zaś musiały stracić wszelki rozum
Mało im było rodzenia dzieci, mało rozrywek domowych w postaci prania, sprzątania, gotowania i szycia, czuły zapewne jakiś niedosyt masochistyczny, postanowiły bowiem pracować zawodowo i zarabiać pieniądze. Tym sposobem do wszystkich zajęć tradycyjnych dorzuciły sobie zajęcia moderne.
Dziewczyna II – Jasne, oczywiście, istnieją porządni i szlachetni, którzy Pomagają żonie w domu i w kuchni. Mamy równouprawnienie, czy nie? Mamy. Dlaczego zatem w kuchni mężczyzna pomaga kobiecie, a nie kobieta mężczyźnie?
Przy najbliższej okazji wyobrazimy sobie ten przestawiony świat, z kobietą na miejscu mężczyzny i mężczyzną na miejscu kobiety i dopiero wtedy nam oko zbieleje.
Chłopiec I - Ależ istnieją tacy, istnieją, co to i zakupy zrobią i garnki pozmywają i kartofle obiorą i na wywiadówkę do szkoły pójdą i sami sobie upiorą gacie i skarpetki, i nawet herbatę żonie podadzą.
Dziewczyna II – I te oto czarowne wizje zadecydowały o dalszym ciągu egzystencji. Wyobraźnia zapomniała bowiem o pewnym drobiazgu.
Zawód wyuczony i wykonywany zabiera swoje osiem godzin, pokonanie przestrzeni pomiędzy miejscem zamieszkania a miejscem pracy też wymaga czasu, razem wziąwszy kosztuje to godzin co najmniej dziewięć. W smętnej reszcie, która ocalała z dzionka, wyzwolona kobieta musi zmieścić:
Dziewczyna III – przyrządzenie posiłków, co najmniej dwóch, obiadu i kolacji, jeśli ma dość rozumu, żeby zepchnąć z siebie śniadania
- dokonanie zakupów i tu dziękujemy Bogu, że w ukochanym kraju skończył się nam ustrój ogonowy
- przepierkę, bo duże pranie załatwi jej pralnia
- oraz parę innych drobnostek
Kobieta straciła czas dla siebie
Dziewczyna IV – Kobiety i kobietki
Dałyśmy się wyrolować. Co gorsza, mężczyźni skorzystali z okazji skwapliwie i wszechstronnie.
Wszyscy śpiewają: „Babę zesłał Bóg…” ( z repertuaru Renaty Przemyk)
Opracowała: mgr Janina Krawczyk
|